Czwartek, 29 kwietnia 2010 | dodano: 29.04.2010 |
Komentarze(1)
142.92 km |
0.00 km teren |
05:18 h |
26.97 km/h |
| MaxV: 63.40 km/h |
|
Rower: MONTANA |
Po zajeciach (prawie wszystkich) szybki powrot do mieszkania, pakowanie i w droge. 0 12.50 jestem juz na kolach. Droga od Krakowa tragiczna: korki, korki i korki. Na poczatek swiatla, potem wypadek - bardzo ladna czolowka w wykonaniu nowego Passata i ciezarowki (chyba premiumka), potem skrzyzowania, swiatla itd. Srednia caly czas w okolicach 30-35km/h. Na drodze nr 4 ciag dalszy korkow, od swiatel na autostrade wyprzedzam wszytkich pasem pobocza, potem na skroty przez centrum Bochnii i znowu jestem szybszy, nawet za szybki, bo ledwo wyhamowuje przed przejsciem:). Ciag dalszy po 4, po jakis 5km zaczynaja mnie wyprzedzac samochody z korku, potem ja ich i tak w kolko. W Brzesku robie pierwszy postoj, male zakupy, dawka kalorii i mozna jechac dalej. Srednia spada - wiatr w twarz, ale jakos idzie. Podjazd za Gnojnikiem wchodzi bardzo latwo, zjazd lajtowy i powrot sil. Przelatuje przez Jurkow i spokojnym tempem dolatuje do Zakliczyna, krotka przerwa i na Gromnik. Idzie ciezko, miejscami nawet bardzo - jakis odplyw sil. W Gromniku decyduje, ze jade przez Biecz. Nie jest to dobry wybor, hopkiprzez Rzepienniki wykanczaja. Udaje mi sie na chwile zlapac autobus, ale gubie go na hopce. Za Racławicami zaczyna sie ladna prosta i szybko dolatuje do Biecza, a potem juz z gorki.
Srednia lepsza niz do Krakowa, i mam nadzieje ze bedzie wzrastala:).
Zapomnialem, pierwszy tysiac 2010. Pozno, ale wazne ze wreszcie jest.