Darmowe liczniki

Najciekawsze wyprawy:

Rumunia 2011
Rumunia 2011


Bieszczady 2010
Bieszczady 2010


Słowacja 2008
Słowacja 2008


Pieniny 2008
Pieniny 2008


Beskid Niski 2008
Beskid Niski 2008




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maciek320bike.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Slowacja 2008

Dystans całkowity:482.81 km (w terenie 6.00 km; 1.24%)
Czas w ruchu:26:36
Średnia prędkość:18.15 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:96.56 km i 5h 19m
Więcej statystyk

DZIEN PIATY Specjalnosc

Czwartek, 28 sierpnia 2008 | dodano: 28.08.2008 | Komentarze(2)
109.22 km 0.00 km teren
05:55 h 18.46 km/h
MaxV: 0.00 km/h
Temp.: *C
Rower:

DZIEN PIATY

Specjalnosc Anny - brudzenie nozy w nutelli i dzemach

Most nad Dunajcem - juz w oslabionym skladzie:(:(

Kosciol w Ptaszkowej

Ostatnie zdjecie


Podsumowanie wyjazdu:
Wszystkie kilometry: 482,81 km
Kilometry w terenie: 6 km
Czas jazdy: 26h 36m
Srednia predkosc: 18.15 km/h



DZIEN CZWARTY Najczesciej

Środa, 27 sierpnia 2008 | dodano: 28.08.2008 | Komentarze(0)
101.85 km 0.00 km teren
05:01 h 20.30 km/h
MaxV: 0.00 km/h
Temp.: *C
Rower:

DZIEN CZWARTY

Najczesciej spotykany znak na trasie - zakrety i serpentyny

Sobie zasuwaja


Najlepsza czekolada - "Studentska"/godz.12.58

"Studentska"/godz.13.06

"Studentska"/godz.13.11

Strednica 1020m n.p.m. - prawie szczyt(1080m n.p.m.)

Ja

Domi

Aniasz:*

Anna:*

Tomek

Wszyscy

Znowu w Polsce:(

Ciemny asfalt - Slowacja, jasny - Polska/prawie takie same, ale prawie robi roznice

W Polsce czesto spotykalismy TDP:):)

Posilek (makaron z jakas zupa czy sosem) przygotowany przez dziewczyny - tym razem im sie udalo i bylo pycha:):)

Nalesniczki tez byly super

Kucharki:)

Podrzucanie prawie zawsze sie udawalo:):)


4-osobowy fotel:)

Ognicho:)




DZIEN TRZECI 2km

Wtorek, 26 sierpnia 2008 | dodano: 28.08.2008 | Komentarze(0)
66.47 km 0.00 km teren
04:00 h 16.62 km/h
MaxV: 0.00 km/h
Temp.: *C
Rower:

DZIEN TRZECI

2km podjazdu 12%, wynagrodzone 5km zjazdu:):)

Domi juz prawie na szczycie:)

Moja ekipa na szczycie gorki

U podnoza Tatr Wysokich

Mapka - nasz nocleg w prawym dolnym rogu


#lat=49.00218&lng=20.30607&zoom=10&type=2


DZIEN DRUGI Dzien

Poniedziałek, 25 sierpnia 2008 | dodano: 28.08.2008 | Komentarze(1)
33.06 km 0.00 km teren
02:05 h 15.87 km/h
MaxV: 0.00 km/h
Temp.: *C
Rower:

DZIEN DRUGI

Dzien zaczeliśmy jak zawsze o 4.40 czyli tym razem około godz 7. Najpierw dziewczyny poszły kupić cos do jedzenia ale okazało się ze w pobliżu kempingu nie ma gdzie. Wtedy do akcji wkroczyli nasi dwaj półtora mężczyzni i pojechali do Hrabusic na zakupy. Wrócili bardzo szybko… Zjedliśmy śniadanie ( jedyne 30 bułek;P) po czym wyruszyliśmy w trase. Przeszliśmy Suchą Belę, na początkowym odcinku wyprzedzając wszystkich. Drabinki okazały się dużo łatwiejsze niż wyglądało to ze zdjęć w Internecie ale i tak było fajnie i niektórym zdarzyło się poschizowac troszke, to chyba tak dla zasady :P . Idąc okazalo się nagle ze Domi i Tomek to starzy znajomi? i … byli już nawet razem w Słowackim raju na tej trasie:P Dość szybko udało nam się dojść do Klasztoriska gdzie oczywiście musieliśmy się troche pokłócic którędy będziemy wracac. W Koncu Ania postawiła na swoim tak wiec zeszliśmy szlakiem czerwonym a następnie poszliśmy wzdłuż szlaku niebieskiego przełomem Hornadu. Po drodze mijaliśmy mostki wiszace które chłopcy rozhuśtywali „popisując się przed dziewczynami” za co im się dostało i to o dziwo nie od najstarsiejszej:P Szliśmy i szliśmy mijając turystów pytających o najbliższe budki z piwem itp. aż doszliśmy do miejsca w którym przechodzilo się po stupaczkach nad rzeką, był tam mały korek ale po 4 próbach przejscia i po przepuszczeniu min pani z pieskiem która na „dzien dobry” odpowiedziała zarówno w swoim jak i psim języku udało nam się przejść. Dalej już prosta drogą kierowaliśmy się do Podleska mijając przy tym żółte bibułki które zostawili harcerze a które my mielismy ochote przewiesic dla zmyłki i ostatecznie spotykając również harcerzy których co poniektóre osoby nie mogły nijak zobaczyc? Okazało się też ze Aniasz zgubiła telefon ale ostatecznie ta historia zakonczya się…albo inaczej.. prawdopodobnie ta histria zzakonczy się happy Endem. Po dojsciu do campingu złozeniu rzeczy pojechaliśmy do owego słynnego sklepu w hrabusicach… który był jak sie okazalo jakies 200 metrów od namiotu. Nastepnie zaczęliśmy jechac w kierunku Dedynek ( w pierwotnych planach mielismy to zrobic 3 dnia). Z początku jechało się masakrycznie ciężko, potem … jeszcze cięzej ale w sumie i tak nie było tak cieżko jak się tego spodziewaliśmy.Jak się weszło już w rytm jechania cały czas pod górke na przestrzeni grubo ponad 10 km to było nawet ok. W koncu wyjechaliśmy (450 m w pionie serpentynkami :P ). Na szczycie (987m n.p.m.) nawet nie zrobiliśmy wspolnego zdjęcia tylko od razu dawaj w dół. Zjazd trzeba przyznac w miare przyjemny:D (tylko strasznie zimno). potem dojechaliśmy do „główniejszej” drogi i kontynuowaliśmy… zjazd:D przejechaliśmy sobie przez tunel:D:D:D i … kontunowalismy zjazd dopóki nie zaczął się podjazd? kolejny dosc ciekawy podjazd i znowu zjazd… i tym sposobem dotarliśmy do zapory na Palcmanskiej Masie. Obowiazkowa fotka i teraz już po płaskim na camping gdzie Tomek przez kilka minut czarowal pracownice żeby dała nam zniżke, ale mimo iż robił to z niebywała biegłościa( skręcaliśmy się ze śmiechu) nic nie zdziałał. Teraz przyszła kolej na szukanie odpowiedniego miejsca pod nasz namiot. Po dlugich poszukiwaniach znaleźlismy miejsce idealne... Jak bardzo idealne jest to miejsce okazalo się niedługo pozniej ale to już inna bajka ( raczej nie dla dzieci;P)?

Piesza wycieczka po Slowackim Raju - Sucha Bela - moja ekipa kochana:*

Nikt nie mogl isc przed nami, wyprzedzalismy wszystkich

Jeden z wodospadow

Ja z dziewczynami:)

Wszyscy

Dziewczyny:*:*:*

Serpentyna w drodze do Dedinek - Domi i Tomek

Szczyt podjazdu 987m n.p.m.

Dedinky z zapory


#lat=48.90833&lng=20.3324&zoom=11&type=2


DZIEN PIERWSZY Nic

Niedziela, 24 sierpnia 2008 | dodano: 28.08.2008 | Komentarze(2)
172.21 km 6.00 km teren
09:35 h 17.97 km/h
MaxV: 0.00 km/h
Temp.: *C
Rower:

DZIEN PIERWSZY

Nic nie poszlo zgodnie z planem, bo poszlo duzo lepiej:):). Pierwszy dzien wyprawy na Slowacje - Slowacki Raj - rozpoczal sie nie ciekawie. Pobudka o 4 rano, za oknem ciemno, mokro i zimno. Spakowalem sie do konca i po 5 pojechalem na Grosar - miejsce spotkania. Po drodze spotkalem Tomka, ktory stwierdzil ze wygladam jak pociag - lampka, czolowka i peleryna przeciwdeszczowa. On natomiast bawil sie w Batmana w bialej pelerynie:):):):). Na Grosarze czekaly juz Aniasz i Domi (Anna O. dojechala po kilku minutach). Wspolna fotka przed wyjazdem i po chwili start. Wszyscy poubierani w peleryny, bo straszliwie lalo - po kilku km i tak bylismy mokrzy. A wiec: z Gorlic pojechalismy do Ropy, a stamtad do Wawrzki - wydawalo sie ze dlugim podjazdem:). Na gorze krotki postoj i zabojczy zjazd (mokry asfalt, deszcz bije po twarzy, a my sypiemy ponad 5 dych:)). Nastepnie przez Florynke, Brunary, Snietnice i Banice do Izb. Tam przesiadka z asfaltu na rozwalone betony i ponad 5km telepania. Po wjechaniu na asfalt wszyscy odbywali wstrzasy wtorne:D:D:D. Takim to sposobem dojechalismy do Tylicza, gdzie poszlismy na msze - zostawiajac rowery przy skrzynce na ofiary:D. Po ciekawie odprawionej mszy (niektorzy z ekipy zapominali sie ze smiechu) pojechalismy dalej, pogoda sie poprawila i jechalo sie duzo lepiej. Przez Muszyne, wzdluz Popradu, po kilku fajnych podjazdach i zjazdach dotarlismy do granicy polsko-slowackiej w Leluchowie. Potem bylo juz tylko lepiej. Wzdluz Popradu przez Stara Lubovnie, Podolinec, Spisska Bele, Kezmarok do Vrbova (po drodze zatrzymalismy sie z Tomkiem na srodku ronda i kierowalismy ruchem:D:D). Kilka metrow przed Vrbovem, na kupie slomy, urzadzilismy piknik - wcinalismy: mieszanke orzechowa, musli, przydrozne jablka i wiele wiele innych, smakowitych rzeczy:D. Gdy zaczelo sie robic ciemno, ubralismy sie i ruszylismy dalej. W poczatkowych planach mielimy nocowac we Vrbovie, ale tak sie nie stalo. Minelismy to niewielkie miasteczko i pomknelismy na pole namiotowe Podlesok w Hrabusicach (oddalone o ok. 15km). Gdy dotarlismy na pole bylo juz ciemno. Szybko zalatwilismy miejsce na polu dla nas i schronienie dla naszych rowerow. Po rozlozeniu namiotu, stwierdzilismy z Tomkiem, ze 162km to za malo. Odpielismy sakwy i jedziemy (nieoswietlona droga, bez wyznaczonych pasow ruchu, ale my twardo sypiemy ponad 40:)). W centrum Hrabusic prawie rozjechal nas tir, potem jechalismy ponad 50 po ciemnej, kretej drodze, az na liczniku pojawilo sie 170:). Po powrocie na pole namiotowe spakowalismy rowery do jakiegos magazynu, troche sie oplukalismy i do spiworow. Jak zwykle przesmialismy pol nocy i grubo po 24 wszyscy posneli:).
Tak zakonczyl sie dzien cudownej, zarabistej, niesamowitej wyprawy do naszych poludniowych sasiadow.

Kolejne opisy beda uzupelniane, w miare jak najszybciej.

Fotorelacja:
Cala ekipa na Grosarze - od prawej: Anna, Domi, Aniasz, Tomek i ja

Batman na podjezdzie

Domi na szczycie betonowego podjazdu

Cala dziesiatka:)

Poprad - rzeka

Widoczek - chmurki tylko straszyly - Slowacja/Vrbov

Tatry Slowackie - Slowacja /Vrbov



Pulsometr:
avg=121
max=185
hi=0:02
in=3:29
lo=4:27

Dzienny rekord odleglosci pobity w super towarzystwie i z pelnymi sakwami:):)
Pozdro super ekipo:* ja chce jeszcze:):)

#lat=49.30975&lng=20.77589&zoom=8&type=2






button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Zaopatrzenie:






Moje rowery


Archiwum