Gleba
Czwartek, 24 września 2009 | dodano: 24.09.2009 |
Komentarze(0)
22.91 km |
2.00 km teren |
01:15 h |
18.33 km/h |
| MaxV: 45.16 km/h |
|
Rower: Salamandra |
Jak to zwykle bywa na trudnych, gorskich trasach nigdy nie zaliczam gleby, a na prostej drodze zawsze. Dzis jechalem odebrac brata ze szkoly (oczywiscie bez kasu, bo na krotkie spokojne wyjazdy nie ubieram) i 100m od domu wchodze w znany mi zakret, ulamek sekundy i sobie leze na srodku skrzyzowania. Jakims cudem przez noc zeszlo mi powietrze z kola, a ze w zakret wchodzilem dosc szybko i pewnie to mnie wynioslo (wczesniej nie zauwazylem, ze jest malo atm.). Pozbieralem sie dosc szybko, wyprostowalem kiere i jade. W szkole brata zauwazylem, ze mam zdarty lokiec i udo. Jakos go doprowadzilem do domu, nastepnie pojechalem z Patrykiem napompowac kola i na krotka przejazdzke - tym razem do Owczar. Wracajac zerwalismy kilka jablek, ktore skonsumowalismy jadac ulica Kochanowskiego. W domu proba bolu - przemywanie ran - przezylem.
Straty w sprzecie: -jeszcz bardziej zjebana przerzutka tylna
-zdarty prawy rog
Teraz odkrylem, ze noga jest nie tylko zdarta, ale cos jeszcze w niej przeskakuje, mam nadzieje, ze przejdzie.