Darmowe liczniki

Najciekawsze wyprawy:

Rumunia 2011
Rumunia 2011


Bieszczady 2010
Bieszczady 2010


Słowacja 2008
Słowacja 2008


Pieniny 2008
Pieniny 2008


Beskid Niski 2008
Beskid Niski 2008




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maciek320bike.bikestats.pl

dzien 9

Środa, 10 sierpnia 2011 | dodano: 20.08.2011 | Komentarze(0)
145.01 km 1.00 km teren
07:17 h 19.91 km/h
MaxV: 50.23 km/h
Temp.: 18.0 *C
Rower: Kostka



dzien 8

Wtorek, 9 sierpnia 2011 | dodano: 20.08.2011 | Komentarze(0)
37.13 km 1.00 km teren
02:00 h 18.57 km/h
MaxV: 54.75 km/h
Temp.: 30.0 *C
Rower: Kostka



dzien 7

Poniedziałek, 8 sierpnia 2011 | dodano: 20.08.2011 | Komentarze(0)
77.40 km 1.00 km teren
04:45 h 16.29 km/h
MaxV: 70.40 km/h
Temp.: 30.0 *C
Rower: Kostka



dzien 6

Niedziela, 7 sierpnia 2011 | dodano: 20.08.2011 | Komentarze(0)
60.87 km 1.00 km teren
04:52 h 12.51 km/h
MaxV: 61.35 km/h
Temp.: 25.0 *C
Rower: Kostka



dzien 5

Sobota, 6 sierpnia 2011 | dodano: 20.08.2011 | Komentarze(0)
116.44 km 0.00 km teren
06:31 h 17.87 km/h
MaxV: 62.58 km/h
Temp.: 30.0 *C
Rower: Kostka

Ocena noclegu: 4,5 (mimo braku bierzacej wody)

Wstaje niewyspany, zmeczony wczorajszym dniem.
Na poczatek dla odmiany zjazd i dzisiejszy Vmax. W Calan krotki postoj na stacji. Potem do glownej i krajowa 7 do Sebes. Duzy ruch, obrywam sporym kamieniem w reke - wylecial spod kol ciezarowki -> ból straszny - troche mnie to opoznilo. Droga dosc monotonna - hopki, proste i tak w kolko. Po ok. 45km robimy postoj nad rzeczka; szamanko i moczenie nog:).

Przegania nas pasterz, przedzieramy sie przez stado krow i jazda dalej. Na wlocie do Sebes dlugi korek, wyprzedzamy wszytkich, ktorzy wyprzedzali nas przez ostatnie kilka kilometrow. W miescie male zakupy i wizyta w kantorze - wymieniamy kase po dobrym kursie. Nastepnie ruszamy na jedna z glownych atrakcji wyprawy - droge nr 67c - Transalpine.
Gubimy droge, troche jedziemy terenem, ale jakos wracamy na asfalt. W Sasciori odbijamy na Calnic -> waskie betonowe uliczki,
i rozpoczynamy jak dotad najtrudniejszy podjazd - duze nachylenie i ok. 4km pod gore waska uliczka przez Dumbrave - cos pieknego:) (po drodze nabieramy wody w felernym zrodelku).




Troche ponad 3km uroczego zjazdu przez las i jestesmy na miejscu. Krotkie zwiedzanie zamku,



ucieczka przed cyganskimi dziecmi i spowrotem do Sasciori. Od tej strony podjazd jest latwiejszy, ale tez trzeba mocno cisnac. Na zjezdzie predkosc rosnie strasznie szybko - trzeba mocno heblowac. Uzupelniamy jeszcze wode, zjezdzamy do Sasciori i rozpoczynamy podjazd wlasciwy. Lekiie nachylenie, droga w dolinie, strumien i piekne miasteczka - troche przypomina doline Dunajca, ale gory sa wyzsze.


Kilka km za Sugag zjezdzamy nad rzeke i rozbijamy sie niedaleko budowy (mamy nawet troche pradu). Bartek przez ostatnie kilometry troche chorowal, ale wzial wszystkie mozliwe tabletki i po chwili bylo ok. Wieczorem mycie w lodowatej rzeczce i do spania - metr od wody:).






dzien 4

Piątek, 5 sierpnia 2011 | dodano: 20.08.2011 | Komentarze(0)
137.43 km 0.00 km teren
07:31 h 18.28 km/h
MaxV: 54.75 km/h
Temp.: 27.0 *C
Rower: Kostka

Ocena noclegu: 5

Pobudka standardowo przed 6. Słonce wstaje i suszy namiot. Powoli sie zbieramy, troche zaspani, bo zasnelismy dopiero po 12 (brak zmeczenia).

Poczatek jazdy dosc ciezki - delikatnie, ale dlugo pod gore i do tego pod wiatr. Kilka mijanek, piekne widoki i podjazd - ok.5 km pod gore z przystankiem na uzupelnienie wody. Zjazd gdyby nie dziury bylby cudowny - ponad 9km telepania z predkoscia ok 40km/h. Za Varfurke kolejny podjazd - ok.10%, ale jakos sie wtaczam. Na gorze II sniadanie, potem zjazd, plaskie, podjazd i znowu plaskie. Za Brad robimy obiad nad rzeczka. Po posilku kolejny podjazd z serpentynami, szybki zjazd i lekko w dol az do Devy. Przejezdzamy przez zadbane centrum i do Hunedoary. Droga mokra, troche pokropilo, ale dojechalismy. Miasto nie zachwyca, ale zamek robi wrazenie. Zwiedzamy za darmo, bo kasa juz nieczynna, ale ochroniarz pozwolil. Po wyjsciu z zamku zaczyna lać i w strugach deszczu opuszczamy Hunedoare przez (jak to nazwal Kubicki) "dzielnice burdeli". Na szczescie po chwili przestaje padac i po kilku hopkach (na jednej uzupelniamy zapas wody w zrodelku) rozbijamy sie na lace na szczycie wzgorza. Piekne widoki, szybkie mycie, kolacja i spac.

Z serii widok z namiotu

Greckie widoki


Podjazd

Poloniny

Zrodelko

Judetul Hunedoara

Kapiel w strumieniu


Most?

Deva

Hunedoara


Nocleg




dzien 3

Czwartek, 4 sierpnia 2011 | dodano: 20.08.2011 | Komentarze(0)
146.69 km 1.00 km teren
07:05 h 20.71 km/h
MaxV: 54.75 km/h
Temp.: 30.0 *C
Rower: Kostka

Ocena noclegu: 3,5

O 5 rano budzi mnie koncert: deszcz i chrapanie Kubickiego. Na deszcz nic nie poradze, ale Kubicki dostanie potrojna dawke wapna i wit. C na katar:). O 6.02 wstaje Bartek; pakowanie, sniadanie, suszenie i odjazd.
Deszcz przestaje padac, ale jest dosc chłodno, wiec poczatek w kurtkach. W "Beretach" próbujemy umyc naczynia na stacji, ale obsluga zabrania:
"no wasser, no".
Do granicy wegiersko-rumunskiej nie dzieje sie nic ciekawego - plaskie, dlugie, nudne i meczace proste, do tego wiatr w twarz i spory ruch. Na granicy szybka kontrola i jestesmy w Rumunii. Poczatek niestety niezbyt mily, bo jestesmy glodni, a sklepow brak. Po ponad 10km jazdy dwupasmowka docieramy do Kauflandu - zakupy i obfite drugie sniadanie. Odzywieni ruszamy dalej - obwodnica. Objezdzamy Oradee i kierujemy sie na Deve. Tu zaczyna sie jazda. Na poczatku hopki, a potem podjazdy. Na pierwszy zostaje w tyle, bo bylem przekonany ze bedzie krotki, a bylo ok. 6km i to stromo. Po wegierskich plaskich to bardzo przyjemna odmiana, odzylismy z Bartkiem i moglismy sie cieszyc pieknymi widokami. Zjazd rownie dlugi i dosc szybki. Po kilku kilku km (na 108km) robimy odpoczynek w poblizu obskurnej stacji, ale z dobra woda. Ruszamy dalej - kolejny podjazd ok. 2km - zjazd bardzo przyjemny. W Sambacie przy 30km/h wypada mi butelka z woda (2 litry) - wode uratowalismy, ale butelka nie przezyla:). Za Baius znowu plaskie proste, ale widoki motywuja do jazdy. W Petrilani po krotkich poszukiwania (bylo troche blota) rozbijamy namiot. Na kolacje spaghetti, potem kapiel w rzece i do spania.

Opuszczamy kukurydzian pole

Romania

Kierunek ...

Kamienie milowe

Stacja

Charakterystyczne miejscowosci

Przeprawa przez bloto


Budda

Miejscowka

NA koniec dnia




Dzien 2 - nadmierna uprzejmosc; arbuz; Debreczyn; kukurydziane pole

Środa, 3 sierpnia 2011 | dodano: 20.08.2011 | Komentarze(0)
145.63 km 1.00 km teren
06:45 h 21.57 km/h
MaxV: 38.75 km/h
Temp.: 30.0 *C
Rower: Kostka

Ocena noclegu: 4. W nocy zrobilo sie zimno i musielimy wyciagnac spiwory.

Z serii widok z namiotu:


Pobudka 6:07, sniadanie, pakowanie i czyszczenie sakw Kubickiego (sos sie wylal). O 8,30 ruszamy, a o 8,32 przekraczamy granice slowacko-wegierska. Przejezdzamy szybko przez Satoraljauhel i zatrzymujemy sie na stacji na poranna toalete. Przez nadmierna uprzejmosc Kubickiego -> "baby" szturmem przejeły lazienke ze mna w srodku:). Jakos udalo sie uciec i ruszylismy dalej. Po ok.200m jazdy asfaltem kierowcy zmusili nas do zjazdu na sciezke rowerowa - niechetnie zjechalismy i kolejne kilka kilometrow jechalismy nawet przyjemna sciezka rowerowa.
Wjazd na sciezke - nie zmiescilem sie:)

Przyjemna sciezka


Przed Tokajem spotkalismy grupe mlodych Polakow jadacych samochodami do Hajduszoboszlo, po krotkiej rozmowie ruszamy na Tokaj, w ktorym robimy przerwe na drugie sniadanie.

Winnice przed Tokajem



I Tokaj


Wodopój


Z Tokaju na Nyirghaze - kilka minięć na żyletki i straszne zamulanie. Ok. 8km przed Nyirghaza kupujemy Dynnie i konsumujemy na miejscu:).

Szybko przejezdzamy przez Nyirghaze, kawalek dwupasmowka i po kilku kilometrach robimy postój na obiad - tym razem ryz z sosem + deser - nektarynki i musli. Kolejne kilometry ruchliwa czworka - nuda i zamulanie.

W Debreczynie zwiedamy bardzo ladny i zadbany rynek, i tankujemy ok. 7 litrow wody.


Potem troche bladzimy, ale udaje sie ubrac dobry kierunek na "Berety". Na wylocie z miasta zahaczamy jeszcze o sklep.
Jakies 10km za Dbreczynem odbiajmy w boczna droge w poszukiwaniu noclegu. Po ataku psow, odnajdujemy polna droge miedzy polami kukurydzy, rozbijamy namiot, gotowanie (tym razem pieczen rzymska w sosie i kisiel).

Potem mycie -> 1,5 litra wody = cudowny prysznic; degustacja winka i do spania - przy rechocie zab i swierszczy.






Dzien 1 - poranne zamotanie; niesprawny licznik; niegoscinni Słowacy

Wtorek, 2 sierpnia 2011 | dodano: 20.08.2011 | Komentarze(0)
180.64 km 0.00 km teren
08:12 h 22.03 km/h
MaxV: 63.99 km/h
Temp.: 35.0 *C
Rower: Kostka

No i zaczęło sie.
Start o 7.00. Bartek rozpoczyna malym spoznieniem - przyjezdza po 7.20:). Kompresja bagazu, wizyta na stacji i u Bartka po bidony. Przed 8 ruszamy razem z bracmi G.: Arkiem i Wojtkiem.
Na Magure spokojnie w ok. 17min. - nauka jazdy z obciazeniem itd:), zjazd z Vmax:). W Zdyni troche kropi, a bracia G odbijają na Watre. Przed granica kilka telefonow i opuszczamy Polske. Do Bardejova jak zwykle szybko, wiaterek w plecy; tam maly popas, troche deszczu, wizyta w rowerowym i "naprawa" licznika:).
Do Kapusan dalej z gorki (srednia rosnie). Przed Hanusovcami gotujemy makaron z gulaszem - pierwszy kryzys glodowy zazegnany:). Nastepnie dalej z wiatrem do Vranova. Dystans robi swoje (rekord dzienny 2011) i zaczynam wysiadac, lapie mnie skurcz w lydkach:(. Po krotkim odpoczynku (potrojna dawka magnezu), ruszamy dalej. W Trebisovie zakupy w Lidlu - 4l wody. Koncowke strasznie mecze - kryzys glodowy i zmecznie, ale dojezdzamy do Slovenskiego Novego Mesta. Poszukiwanie noclegu "na gospodarza" zakonczone porazka - rozbijamy sie obok boiska. Zupa z makaronem, kisiel, piwko, prysznic w litrze wody i do spania. W nocy strasznie goraco, spimy bez spiworow, sluchajac swierszczy.
Kubicki slyszy kroki:).

Poranne zamotanie


Gdzies w Ropicy

Mocna grupka

Poczatek podjazdu na przelecz

Ostatnia serpentyna

Zjazd z przleczy



W Bardejovie

Gotowanie

Na trasie





Ostatnie przygotowania

Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 | dodano: 01.08.2011 | Komentarze(1)
13.60 km 0.00 km teren
00:49 h 16.65 km/h
MaxV: 35.01 km/h
Temp.: 18.0 *C
Rower: Kostka

Ostatnie przygotowania do wyjazdu: wizyta w Ostrym Kole, u dziadkow i u Bartka. Wszystkie trzy kola sie kreca, wiec jest ok.

JUTRO START - POLSKA-RUMUNIA BIKE EXPEDITION 2011 z Bartkiem. Wrocimy za miesiac. Pozdro


Kategoria do 50km, przyczepkowo, sam




button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Zaopatrzenie:






Moje rowery


Archiwum