Niedziela, 24 lipca 2011 | dodano: 24.07.2011 |
Komentarze(2)
52.65 km |
30.00 km teren |
03:55 h |
13.44 km/h |
| MaxV: 55.17 km/h |
|
Rower: Salamandra |
Przypadkiem zapisalem sie na maraton, ale nie jako uczestnik - mialem pilnowac rozjazdu MEGA/GIGA, potem zamknac GIGA i zamykac wyscig.
Rano na stadion po ostatnie wytyczne, prowiant (6bananow i 1,5l wody) i start. Zrobilem rundke honorowa z zawodnikami, i sam ruszylem do na przel. owczarska. Dojechalem zgodnie z planem tj. o 10:55. Pierwszy zawodnik pojawil sie dopiero o 12:10, a 0 13,15 zamknalem trase giga i ruszylem za ostatnimi gigowcami.
Na zjezdzie do Malastowa od razu poczulem, ze jestem na maratonie. Wielkie kaluze, błoto, błoto i błoto. Natepnie odcinek po asfalcie do Bartnego, odprawilem kilku strazakow i policjantow do domu, zamknalem bufet i staralem sie dogonic ostatnich. W BArtnem przejazd przez rzeke i pod gore po "balach" - podobno byla sciezka obok, ale jakos nie zauwazylem. Wymeczylem na gore (wiekszosc na nogach) zaliczajac 2 gleby w najwieksze bagna (owe bale byly strasznie sliskie - ani opony, ani spd nie wyrabialy). Na szczycie dowiedzailem sie, ze tuz przede mna jedzie 3 gosci - wiec ambitnie jade w dol na zlamanie karku, co konczy sie trzecia gleba tego dnia - za szybko wpadlem w przekop i polecialem do przodu. Na asfalcie w Banicy doganiam dwoch zawodnikow ze Strzyzowa i razem przedzieramy sie przez ...... BŁOTO. Wtaczamy sie na przel. malastowska; zamykam bufet nr 2, potem mozolny podjazd na Magure i karkolomny zjazd. Docieramy do przel. owczarskiej; przez jeszcze wieksze bloto (slynna podmokla polana) "wchodzimy" na gore Obocz, ostatni ciezki zjazd przez las, potem szybki szuter i asfalt (Kochanowskiego). Koncowka nad Sekowka i finisz na stadionie. Potem myjka i szacowanie strat:).
Podsumowanie:
-rozpisalem sie strasznie
-bylo fajnie
-bdb organizjacja i zabezpiecznie trasy (straz, policja, gorp)
-za duzo blota
-zdarlem klocki z tylu
-zero awarii
-zyje:)