Darmowe liczniki

Najciekawsze wyprawy:

Rumunia 2011
Rumunia 2011


Bieszczady 2010
Bieszczady 2010


Słowacja 2008
Słowacja 2008


Pieniny 2008
Pieniny 2008


Beskid Niski 2008
Beskid Niski 2008




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maciek320bike.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

od 100km do 150km

Dystans całkowity:7315.38 km (w terenie 127.00 km; 1.74%)
Czas w ruchu:352:59
Średnia prędkość:20.72 km/h
Maksymalna prędkość:79.96 km/h
Suma podjazdów:1360 m
Liczba aktywności:60
Średnio na aktywność:121.92 km i 5h 52m
Więcej statystyk

Dzień dwunasty - nocna jazda po Szczecinie

Wtorek, 10 sierpnia 2010 | dodano: 17.08.2010 | Komentarze(0)
149.52 km 0.00 km teren
07:20 h 20.39 km/h
MaxV: 48.63 km/h
Temp.: *C
Rower: Salamandra

W nocy pilnowal nas ... tygrys

poranny obchod:)


PRAWIE w domu


Po drodze minelismy 2 laski

A to chyba Warta


Kosciół w Sarbinowie

Hmmm dluga prosta:)


Chojna

Postoj pod Netto

Kosciół Mariacki w Chojnie


Tunel drzew

Brama Banska w Gryfinie
https://lh4.googleusercontent.com/-HrFzd9l5ElI/TWLhp2kiesI/AAAAAAAAG7s/Czi2mFEMkF4/s512/rugia%20702.JPG
Szczecin

Odra


Ku zachodzacemu sloncu






Dzień jedenasty - chcecie kota, a moze kawe??

Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 | dodano: 17.08.2010 | Komentarze(0)
122.68 km 0.00 km teren
05:58 h 20.56 km/h
MaxV: 47.71 km/h
Temp.: *C
Rower: Salamandra

Wczoraj na poczatek Jelenia, a dzis Zielona Gora

Widoczek





Dzień drugi - spanie do poludnia, urwana linka i luksusowy nocleg

Sobota, 31 lipca 2010 | dodano: 06.08.2010 | Komentarze(0)
111.44 km 0.00 km teren
05:45 h 19.38 km/h
MaxV: 54.44 km/h
Temp.: *C
Rower: Salamandra

Do krk

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 | dodano: 07.06.2010 | Komentarze(2)
133.42 km 0.00 km teren
05:30 h 24.26 km/h
MaxV: 52.18 km/h
Temp.: 28.0 *C
Rower: MONTANA

Poczatek tygodnia, a wiec jazda do Krakowa.
Pobudka 4.30, pakowanie, rzut oka na wschod slonca, a o 5.00 jazda. Najpierw po Anne S., ktora miala mi kawalek towarzyszyc, jednak zrezygnowala. Podjazd za Jurkowem z blata, zjazd na luzie, bo straszne wyboje, potem spokojne 32-35km/h do Brzeska, a nastepnie krajowa 4 do Bochnii. Samopoczucie ok, tempo tez. Na stacji przerwa na bananka. Tak jak ostatnio z Krakowa, tak i dzis pojechalem przez Klaj, jednak cos bylo nie tak - zaczalem wysiadac, kryzys na calego - przyczyna: slonce, straszny upal i do tego niewygodny plecak. Ledwo mecze 25km/h, za Niepolomicami troszke przyspieszam, a na Igolomskiej mimo, ze kompletnie nie ma sil, utrzymuje ponad 30km/h. W Krakowie jak zwykle ogien, bo na dwupasmowce tak trzeba. Do mieszkania wpadam nieprzytomny, biore blyskawiczny, zimny prysznic i na autobus. Po drodze telefon do domu ze zyje. Na wyklad wpadam lekko spozniony, zdazylem nawet na liste, ale bylem juz podpisany:).


Deszczowy powrot do domu:)

Wtorek, 1 czerwca 2010 | dodano: 01.06.2010 | Komentarze(2)
131.82 km 0.00 km teren
04:56 h 26.72 km/h
MaxV: 55.84 km/h
Temp.: 13.0 *C
Rower: MONTANA

Mial byc powrot do domu i jest.
Start 14.30 z zachmurzonego Krakowa z dosc ciezkim plecakiem (m.in. laptop). Poczatek dosc przyjemny, szybko przebijam sie na Igolomska, a potem do Niepolomic. W puszczy zaczela sie mzawka, w Kłaji mocnijesza mzawka, ktora towarzyszyla mi za Bochnie (w Bochnii krotka przerwa na batona). Na krajowej 4 chwila bez deszczu, ale od Brzeska znowu, tym razem mocniej, Gnojnik bez deszczu, na podjezdzie przed Tymowa znowu mzawka (caly podjad z baltu:)), a na zjezdzie mocny deszcz, ktory towarzyszy mi juz do samych Gorlic. Za Jurkowem przerwa na przystanku - wyciskanie skarpetek - bo zaczelo mi juz chlupac. W "suchych" butach przyspieszenie i do Zakliczyna trzymam ladne 35km/h. W Zakliczynie mijanka - znowu czolowka, ale tym razem 2 osobowki. Pozniej w miare szybko (ok. 30km/h) Gromnik i Bogoniowice.
Tam niespodzianka - rodzice stwierdzili, ze po mnie wyjada - chcieli mnie za wszelka cene zabrac samochodem, ale nie dalem sie:), bo do domu zostalo niecale 30km, a deszcz mi juz nie przeszkadzal (bylem juz caly mokry). Niespodzianka bardzo miala, ale trzeba jechac dalej. W Ciezkowicach skrecam na Ostrusze, potem podjazd do Turzy, zjazd do Moszczenicy (przez średnie) i w totalnej ulewie sprint do Gorlic. Udalo sie zmiescic w 5 godzin:).
Zmecznia brak, jechalo sie bardzo przyjemnie, wypilem moze 1/4 bidona (reszta w postaci deszczu:)).



Z Bananem na setke

Sobota, 29 maja 2010 | dodano: 29.05.2010 | Komentarze(3)
100.45 km 2.00 km teren
03:41 h 27.27 km/h
MaxV: 73.13 km/h
Temp.: 18.0 *C
Rower: MONTANA

Z bardzo powaznych przyczyn start opozniony o jakies 6 godzin - musialem sie wyspac:). Kilka minut po 12 wyruszamy w skaldzie: ja, Pan Banan i Montana. Kompletnie nie mialem pomyslu na trase, wiec na poczatku do Tynca. W miare szybko przedarlem sie na Kazimierz, bulwarami na Salwator, przez most Zwierzyniecki, Tyniecka, przed autostrada w prawo - ul.Kolna, tor kajakowy i ul. Promowa do Tynca. Pod Klasztorem przerwa na planowanie dalszej trasy. Mimo, ze nie mialem zadnej kasy, i towarzyszyl mi tylko żółty przyajciel i 0,5 litra wody, postanowilem jechac do Kalwarii Zebrzydowskiej. Do Skawiny poszlo dosc sprawnie, pozniej troche gorzej, zaczely sie nieprzyjemne hopki (a nawet podjazd 10%), na ktorych Pan Banan ledwo wyrabial, ale przetrwal. Przed Kalwaria bardzo mily 10% zjazd, wyciagam 71km/h, byloby wiecej, ale pojawily sie 2 zakrety 90* i musialem zwolnic. W Kalwarii troche pobladzilem, ale udalo mi sie zdobyc Klasztor oo. Bernardynow - bardzo przyjemny podjazd. Na gorze chwila na oddech i zdjecie - niestety telefonem
Klasztor - Kalwaria Zebrzydowska © maciek146

Nastepnie zjazd, bardzo fajne zakrety, udaje sie nawet wyprzedzic 2 samochody:). Z Kalwarii glowna droga na Myslenice, Krakow. Na poczatek wyprzedzam jakies 20 samochodow - wesele, jechali 30km/h, i zawadzali mi strasznie:). Kawalek dalej swietny zjazd, wyciagnalbym pewnie cos pod 80, niestety przy 73 doganiam samochody, ktore z niewiadomych przyczyn jada tam 60. Lekki podjazd i znowu super zjazd i powtorka: samochody mnie hamuja, ale 70 pojawia sie na chwile. Ogolnie zjazdy super, gdyby byl mniejszy ruch.
Nie mialem ochoty jechac Zakopianka, dlatego za Krzywaczka skrecam w lewo na Radziszow i tam postanowilem skonsumowac Banana, jednak sie nie udalo, bo zobaczylem przed soba kolarza, jak sie pozniej okazalo kolarke - Anie. Jechala w tym samym kierunku, wiec postanowielm sie przylaczyc, w czasie rozmowy kilometry uciekaja duzo szybciej. Mocnym tempem jechalismy razem przez Skawine, Tyniec, az do ul. Mirowskiej (bocznej od Ksiecia Jozefa), tam sie rozjechalismy. Kawalek dalej zrobilem przerwe, podczas ktorej opuscil mnie Banan - glod zwyciezyl. I tak w oslabionym skladzie wrocilem do mieszkania.
Dokladnie pod blokiem na liczniku pojawilo sie 100, wiec trasa byla dobrze zaplanowana.



Magura x2 + Klimkowka

Niedziela, 23 maja 2010 | dodano: 23.05.2010 | Komentarze(0)
107.41 km 0.00 km teren
04:03 h 26.52 km/h
MaxV: 70.44 km/h
Temp.: 20.0 *C
Rower: MONTANA

I
Szybka trasa z Bartkiem i Dudkiem. Caly czas bardzo mocno z dobrymi zmianami, Do Magury 26min., na Magure w 10min30s., powrot cos ponad 25min. tez z bardzo mocnymi zmianami. Dzieki chłopaki

Dystans: 37.53km
Czas: 1h 11min.
Srednia: 31.72km/h
Max.V: 63,99km/h

II
Po przyjezdzie pod blok - zadzwonila Kinga (niesamowite zaskoczenie): czy nie przejechalbym sie na Magure. Odpowiedz oczywiscie twierdzaca:). Szybka wizyta w domu, uzupelnienie wody i jazda. Wyjechalem kawalek po Kinge, a potem tak jak wczesniej na Magure. Tempo spokojniejsze i dobrze, bo nogi zaczely odmawiac posluszenstwa. Potem Gladyszow, Uscie, Klimkowka - mala przerwa na test aparatu w telefonie - Ropa, Szymbark, Gorlice. Na koniec odwiozlem Kinge pod garaz i do domu. Dzieki Kinia

Dystans: 69.88km
Czas: 2h 52min
Srednia: 24.38km/h
Max.V: 70.44km/h


Dzien wykorzystany w pelni. Jeszcze raz dzieki.


Gorska setka

Sobota, 22 maja 2010 | dodano: 22.05.2010 | Komentarze(1)
101.55 km 4.00 km teren
04:04 h 24.97 km/h
MaxV: 76.78 km/h
Temp.: 20.0 *C
Rower: MONTANA

Jak to zwykle bywa w sobote - jazda z Bartkiem. Dzis znowu On wymyslil trase, ale tym razem przesadzil:). Pobudka standardowo o 5.30, start 6.00. Poczatek dziwnie ciezki, ale od Ropy juz lepiej. Pierwszy podjazd - Tania Gora - jakies 4km walki, ale poszlo latwo. Zjazd do Brunar po dziurach - niezbyt przyjemny, ale Bartek korzysta z lepszego kawalka i wyciaga ponad 7dyszek. W Brunarach w lewo i na Snietnice, znowu ciezko: lekko pod gore i zaczelo odzywac sie moje prawe sciegno. Za Banica zjazd na bardzo zniszczona droge do Izb, a za Izbami 4km po zniszczonych betonach (ta sama droga, ktora jechalem swoja pierwsza 150 i 170 na Slowacje). Ja jade bardzo ostroznie, Bartek mniej przez co zostawia mnie troche na zjezdzie. Po wyjezdzie na asfalt "odbywamy wstrzasy wtorne":):).
Nastepnie kierujemy sie na Mochnaczke (gdzie robimy male zakupy), a potem na Piorunke. Na poczatku mala hopka, a potem podjazd na Piorun - weszlo calkiem szybko. Zjazd zabojczy, na poczatku wyciagam ponad 72 wyprzedzajac Bartka (ostre hamowanie i ledwo wyrabiam na zakrecie), a potem 74; Bartek na koncowce poszedl ladnie ponad 76km/h. Dalej juz spokojnie przez Piorunke do Berestu. Tam zdecydowalismy, ze musimy zdobyc Krzyzowke od strony, ktora zawsze zjezdzalismy. Podjazd ponad 4km, ale bardzo lagodny, wiec nie bylo zadnych problemow. Na gorze przerwa na bananka (w moim przypadku chalwe) i zjazd ta sama droga. Dzis na zakretach przycisnelismy bardziej niz zwykle.
Od Berestu do Grybowa ciezko, bo pod wiatr, ale ze zmianami nie jest tak zle. Na koniec jak zwykle najgorszy podjazd w okolicy - Ropska od Grybowa. Niby delikatny pagorek, ale po ciezkiej trasie daje sie we znaki. Bartek odnajduje w sobie sile i laduje ostro pod gore, a ja niedosc ze calkiem oslablem to jeszcze z bolem sciegna lewdo sie wtaczam. Na szczycie krotka przerwa i "bardzo spokojny" zjazd: Bartek wyciaga ponad 74, a ja ponad 76km/h - nigdy bym nie pomyslal ze mozna tam isc az tyle. Adrenalina podskoczyla i mocnym tempem z dobrymi zmianami wracamy do Gorlic.

Foto oczywiscie Bartka
Przed Banica - sobie macham:)

Zieloni mi

W Izbach

Lackowa - najwyzszy szczyt Beskidu Niskiego

Betony w gore

Gdzies przed piorunem

Podjazd na Piorun

Arcydzielo Bartka

Panoramki





Na koniec sponsorzy:)

Dzieki za "Smierc nadejdzie na Ropskiej 2":)

[i][/i]


Gorlicka "Czworka" wkracza do akcji

Sobota, 15 maja 2010 | dodano: 15.05.2010 | Komentarze(4)
137.80 km 0.00 km teren
05:45 h 23.97 km/h
MaxV: 74.55 km/h
Temp.: 16.0 *C
Rower: MONTANA

Wyjazd znowu zorganizowany przez Bartka, ale tym razem udalo sie zwerbowac Kinge i Dudka. Start planowany na 6:10 od Dudka, startujemy 6:30. Od poczatku jakos tak ciezko - chyba przez zimno. Magure zdobywamy dzis spokojnie - 12min.-potem juz pelen luz do granicy. W Koniecznej spotykamy Gorlicka grupe PTTK, kilka wpolnych fot, chwila rozmowy i jazda przez Slowacje. Na poczatku wyciagamy z Dudkiem ladne 74,5km/h, potem juz caly czas wysokie tempo az do Bardejova - najnizej polozonego na naszej trasie. Tam dluzszy postoj na rynku: foty, papu itd. Nastepnie kierunek na Poprad, za Tarnava w prawo i ponad 7km podjazd do granicy w Muszynce. Poszlo calkiem sprawnie. Na gorze popas na kamiennej skarpie i zjazd do Tylicza. Stan Polskich drog bez komentarza. Z Tylicza znowu podjazd, niby plasko, ale caly czas pod gore. W Mochnaczce male zakupy, a potem juz raz dwa na Krzyzowke. Zjazd do Berestu jak zwykle super, Dudek pokazal jak sie powinno wchodzic w zakrety, ale my nie bylismy gorsi. Od Berestu caly czas pow. 30km/h do Grybowa i znowu w gore - jak zwykle na koniec Ropska. Chlopaki robia popas na siwatlach w Grybowie, a ja z Kinga spokojnie wtaczamy sie na szczyt, na ktorym po przyjezdzie chlopakow robimy dluzsza przerwe. Po zabawie Bartka spd-ami w "gownie" zjezdzamy do Ropy i potem juz caly czas pod wiatr do Gorlic. Szybkie pozegnanie pod blokiem Bartka i do domu.
Po szybkim obiadku skoczylem jeszcze na dzialke.

Mimo nieprzyjemnego wiatru i zimna (przynajmniej nie padalo) wyjazd bardzo przyjemny. Dzieki wszystkim.

Zdjecia Bartka
Podjazd na Magure

Pij mleko

Testy aerodynamiczne

PTTK

Wlot do Bardejova - na zjdeciu 3 osoby:)

Na ryneczku w Bardejovie

Peleton

Z Kinga na podjezdzie pod granice

Wandal z Gorlic

Popas przed granica

Prawie jak WINDOWS




Deszczowy expres po gorkach

Sobota, 8 maja 2010 | dodano: 08.05.2010 | Komentarze(5)
126.43 km 0.00 km teren
04:15 h 29.75 km/h
MaxV: 78.21 km/h
Temp.: 15.0 *C
Rower: MONTANA

Wpis po raz drugi:(
Myslalem ze zrobimy dzis spokojne 50km, ale Bartek zaproponowal Sacz, i pojechalismy. Od poczatku wysokie tempo, Ropska zadzwiajaco mocno (moj najlpeszy podjazd na Ropska w tym sezonie), Bartek troche zostal, bo w Ropicy zrobil sobie spalinowa inhalacje za autobusem:). Zajazd na luzie, Grybow i podjazd - tym razem Ptaszkowa i znowu mocno, potem Cieniawa z blatu i zjazd z rekorem predkosci 78.21km/h. Do Sacza juz caly czas w okolich 35km/h, krotka wizyta w BIKERSHOPIE i na ryneczek. Ta przerwa na zdjecia, bananka i planowanie dalszej trasy. Padlo na Krzyzowke. Zwerbowalismy jeszcze jednego przypadkowego szosowca - Rafala i jazda. Przez Sacz do dupy, duzo szarpania i hamowania, ale od dwupasmowki wysokie tempo ze zmianami. W Nawojowej male zakupy (z Gorlic wyjechalismy z litrem wody, 2 bananami i 10zl na dwoch), krotka rozmowa i ciag dalszy delikatnego podjazdu. Od poludniowego zachodu zaczely nadciagac ciemne chmury, ktore dopadly nas jakies 4-5km przed szczytem Krzyzowki, a kawalek wczesniej doszlo do niezwyklego wypadku: Bartek znudzony jazda na kole, wpierdzielil sie miedzy rame a kolo Rafala. Z racji ze jechal zlozony nie mogl zahamowac, a gdy juz udalo mu sie odpiac stoczyl sie do fosy, przechylony o jakies 45* w prawo. Konsekwencja byla bardzo ladna przewrotka przez glowe i miekkie ladowanie w trawie. Poza malymi otarciami na udzie i ranie nic sie nie stalo, ale cala wywrotka wygladala bardzo powaznie.
Wracajac do deszczu - czekalismy ponad godzine pod wiata, a pogoda na przemian: deszcz, grad i przejasnienia. Jedno przejasnienie bylo na tyle sensowene, ze wreszcie ruszylismy. Temperatura spadla o kilka stopni i zrobilo sie naprawde zimno, ale dotarlismy na szczyt, gdzie zdecydowalismy, ze jedziemy do Krynicy, bo tylko tam bylo czyste niebo. Zjazd mokry wiec nie porzesadzalismy z predkoscia (max.55). W Krynicy sloneczko, sucho i cieplo, niestety odkrywamy ze brakuje Rafala, ktory zaginal gdzies na poczatku zjazdu. Bardzo sie nie przejelismy i udalismy sie na deptak. Bartek focil wszystko po drodze, a pozniej wyciskalismy wode ze skarpetek i butow przed Pijalnia:):). Po krotkiej przerwie zostalismy zmuszeni do ucieczki bo niebo na SW zrobilo sie granatowe. Podjazd pod Krzyzowke bardzo spokojny i suchy (30min wczeniej droga plynely potoki), a potem to na co czekalem - super krety zjazd do Berestu. Na dole prowadzenie obejmuje Bartek i spokojnie prowadzi >40az do Kaclowej. Tam znowu male zakupy i przyjazd spadochroniarza:):) Dudka, ktory mimo burz i jak twierdzil slabej kondycji dotarl, by nas dociagnac do Gorlic.
Dobre zmiany i expresowo docieramy do Grybowa, podjazd pod Ropska nawet nie najgorszy, a pozniej znwou expres, az do Gorlic (prowadzili glownie Dudek i Bartek, bo ja oslablem).

Wielkie dzieki dla Bartka za caly wyjazd i Dudka, z ktorym jechalem pierwszy raz w tym roku.

Zdjecia oczywiscie Bartka - zeby nie bylo:)
Rynek w N. Saczu

Bedzie lało

Bije żabami

Krzyzowka - przejasnienia

Na zjezdzie

Chyba moje pierwsze zdjecie z Bartkiem

Podjazd na Krzyzowke - a za nami granatowo

Z Krzyzowki


ekg






button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

Zaopatrzenie:






Moje rowery


Archiwum